7.08.2013

Day 7 Viana - Ventosa

Urodzinowe Camino - pomyślałam - no dziś będzie luzik. I pierwsze 10 km do Logrono było masakryczne, żaden luzik. Monika miała fun, bo mi je dedykowała - ha ha widocznie za mało. Logrono było dużym miastem, przechodziliśmy je z godzinę, duże, trochę brudne, nikomu się nie podobało, ale potem wyprowadziła nas ścieżka poza miasto nad jeziorem i tam już było pięknie, wśród drzew, ludzi biegających i krzyczących Hola! Buen Camino. To nas podnosi na duchu.
Doszliśmy do Navarette, małego urokliwego miasteczka. Piękny kościół z XI wieku i super lunch. Jadłam ryż z sadzinym jajkiem i sosem pomidorowym - cud miód. Ostatnie 10 km w tempie szybkich pociągów i świętuję urodziny w Ventosa. Albergue super!!!! Lecę więc na kolacje i liczne toasty;) dziękuję za wszystkie życzenia!!! Viva la vida! Życie jest piękne...

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

6 komentarzy:

  1. Kobietki tak trzymać! Moni jesteś chlubą rodziny. Śledzimy Wasze poczynania na bieżąco i ściskamy Was gorąco.Pozdrawiamy- kibice z Zielęcina.

    P.S. Jubilatce życzymy spełnienia marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na cześć Basi HIP HIP HURA! niech nam żyje sto lat!
    a tak na marginesie to żarty się skończyły i od dziś masz już tyle lat co ja :D Buziak, Kari

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak bardziej na poważnie to bądź bardzo szczęśliwa i niech się spełni..
    Zielonki

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, spełnienia wszystkich marzeń, a szczególnie tych najśmielszych i tylko Twoich...
    ewelina & brzuch ;)
    wspomnij o nas komuś tam bliżej nieba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Basia, trzymaj się. Uważaj, bo wiesz, już nie masz 20 lat ;-))))))))
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu, wszystkiego naaaaaaaaaaaaaaaj :)
    HP

    OdpowiedzUsuń