Kolano dochodzi do siebie, ale dziś zrobiliśmy 26km - co za tempo mają Ci Włosi. Za to po drodze Pamplona, gdzie co roku odbywają się wyścigi byków. Piękne miasto i zjadłyśmy tam super bagietkę z parmeńską szynką - cudo. Potem trasa pięła sie w górę, piękne widoki, góry, łany zbóż. Po prostu takie krajobrazy nam funduje Nawarra. Dziś byliśmy mądrzejsi i zarezerwowaliśmy sobie nocleg na przepięknym wzgórzu. Słońce świeci i życie ma smak i jest wifi, bo nie zawsze jest.
No to pozdrawiamy ostatni raz z Navarry, jutro czeka nas trasa do regionu Rioja - wino będzie tam podobno najlepiej smakować.
Siostrunia uważaj na siebie, powoli idź , a kamienie niech schodzą ci z drogi. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kompanów ale ciebie szczególnie. Kasiulka
OdpowiedzUsuńDobrze że to WiFi jest bo bym zwariował- choć niewyraźnie to zawsze coś
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z Polski ps. u nas też upały po 34C ( tknp)
OdpowiedzUsuńBrawo Dziewczyny! 27 km i to w taki upał! Fajnie, że jesteście z grupą, fajnie, że na koniec dnia jest wino i śpiew. Tak pewnie łatwiej cierpieć z powodu kolana :)
OdpowiedzUsuńCzy będą zdjęcia z Pamplony i Nawarry?
A ja znikam na 10 dni - może jakąś chłodną bryzę znad Bałtyku załatwię:)
Ściskam, am
Basiu, ja też czytam, oglądam fotki i opowiadam znajomym o Waszej wędrówce. Mam nadzieję, że po powrocie wrzucisz dużo więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na kolejnych etapach :)
Hanka
Basinku, mam nadzieję, że z kolanem lepiej i że wieczorne winne odpoczywanie czyni cuda... uściski, asia k-c
OdpowiedzUsuńBasia, jak kolano? Uważaj, bądź - w miarę możliwości - ostrożna. Trudno, zostaw Włochów, niech idą szybciej, a później trzymają miejsce przy stole i chłodzą wino czekając na Was ;-)))
OdpowiedzUsuńA.
Basiu, zamiast Włochom głęboko w oczy, proszę patrzeć pod nogi! ;) Buziaki - Marzena
OdpowiedzUsuń