Urodzinowe Camino - pomyślałam - no dziś będzie luzik. I pierwsze 10 km do Logrono było masakryczne, żaden luzik. Monika miała fun, bo mi je dedykowała - ha ha widocznie za mało. Logrono było dużym miastem, przechodziliśmy je z godzinę, duże, trochę brudne, nikomu się nie podobało, ale potem wyprowadziła nas ścieżka poza miasto nad jeziorem i tam już było pięknie, wśród drzew, ludzi biegających i krzyczących Hola! Buen Camino. To nas podnosi na duchu.
Doszliśmy do Navarette, małego urokliwego miasteczka. Piękny kościół z XI wieku i super lunch. Jadłam ryż z sadzinym jajkiem i sosem pomidorowym - cud miód. Ostatnie 10 km w tempie szybkich pociągów i świętuję urodziny w Ventosa. Albergue super!!!! Lecę więc na kolacje i liczne toasty;) dziękuję za wszystkie życzenia!!! Viva la vida! Życie jest piękne...
Kobietki tak trzymać! Moni jesteś chlubą rodziny. Śledzimy Wasze poczynania na bieżąco i ściskamy Was gorąco.Pozdrawiamy- kibice z Zielęcina.
OdpowiedzUsuńP.S. Jubilatce życzymy spełnienia marzeń.
Na cześć Basi HIP HIP HURA! niech nam żyje sto lat!
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie to żarty się skończyły i od dziś masz już tyle lat co ja :D Buziak, Kari
A tak bardziej na poważnie to bądź bardzo szczęśliwa i niech się spełni..
OdpowiedzUsuńZielonki
Basiu, spełnienia wszystkich marzeń, a szczególnie tych najśmielszych i tylko Twoich...
OdpowiedzUsuńewelina & brzuch ;)
wspomnij o nas komuś tam bliżej nieba :)
Basia, trzymaj się. Uważaj, bo wiesz, już nie masz 20 lat ;-))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Basiu, wszystkiego naaaaaaaaaaaaaaaj :)
OdpowiedzUsuńHP