30-ste urodziny można uczcić jakoś inaczej i tak po swojemu... i dlaczego nie w Drodze...??? Taki jest więc początek tej opowieści... Basia & Monika na Camino...
31.08.2013
Kąpiel
Kąpiel w oceanie była...zimna i mega oczyszczająca, ale zrobiliśmy to! Podchody trwały jednak kilka godzin;) Fisterra jest bardzo uroczym zakątkiem portowym. Fani owoców morza mogą się tu zadowolić bogatą ofertą;) A my dziś docieramy wieczorkiem do latarni morskiej by tam ostatecznie pożegnać się z tym, co zostało po Camino i okazuje się, że jest z nami pewna włoska dziewczyna widywana często na trasie i dotarła tutaj na nogach, ma dziś urodziny i zaprosiła nas na wspólną kolację;)czyli będziemy się cieszyć razem z nią;)niceeee
30.08.2013
Santiago de Compostela...jesteśmy u celu
Informujemy uroczyście, że jesteśmy już w Santiago i mamy nasze Compostelki, czyli świadectwa ukończenia szlaku św. Jakuba...czyli jakieś 800 km w nóżkach i generalnie stałyśmy się turystkami w tym momencie:)
Dziękujemy Wszystkim i każdemu z osobna za towarzystwo, wiarę i trzymanie kciuków i pozytywne myśli i smsy...
Dziś czeka nas już tylko Msza o 12.00 potem palimy ciuchy w Finisterra i kąpiemy się w oceanie, zostawiając wątpliwości i słabości za sobą:)
Pozdrawiamy
Barbaram i Monikam (odmiana Latino naszych imion)
Dziękujemy Wszystkim i każdemu z osobna za towarzystwo, wiarę i trzymanie kciuków i pozytywne myśli i smsy...
Dziś czeka nas już tylko Msza o 12.00 potem palimy ciuchy w Finisterra i kąpiemy się w oceanie, zostawiając wątpliwości i słabości za sobą:)
Pozdrawiamy
Barbaram i Monikam (odmiana Latino naszych imion)
29.08.2013
Nasz ostatni nocleg na trasie...
To albergue ufundował Jan Paweł II...proste miejsce dla podobno 400 pielgrzymów, położone w pobliżu pomnika. A poniżej znajduje się przestrzeń kulturalna - bardzo ciekawe miejsce, i co ważne Polaków przyjmują tutaj niezwykle sympatycznie, mówiąc dziękuję;)
Day 29 Santa Irene - Monte do Gozo
W albergue Santa Irene poznaliśmy na wczorajszej kolacji małego człowieka o wielkim sercu i niesamowitym poczuciu humoru. Kiedy zapytałam go jak ma na imię, odpowiedział Joseph...a potem dodał...dla dziewczyn Mały Joseph. Okazało się, że towarzyszył nam dziś przez całą trasę do Monte do Gozo, gdzie pogratulowaliśmy sobie wspólnych kilometrów. Dla Małego Joseph'a to już 12 Camino!! Zaczynał w 1999 roku i miał 2 lata przerwy. Całość zrobił tylko raz...ale to nie ma znaczenia, bo i tak jest niesamowitym pielgrzymem.
28.08.2013
Day 28 Melide - Santa Irene
Dzisiejszej trasy za bardzo nie pamiętam... może na fotkach coś widać....wiem tylko, że przeszliśmy około 30 km, ja szłam jak w jakimś amoku....myślami byłam z moją mamą, która powoli wraca do zdrowia i której dedykuję całe moje Camino. Teraz liczy się już tylko to. Ekipa pozdrawia z Santa Irene, 21 km przed Santiago...jutro jesteśmy na Monte do Gozo, z którego widać katedrę w Santiago. Każdy kilometr jest teraz dwa razy trudniejszy, ale wszystko się ułoży i tego się trzymajmy.
27.08.2013
Day 27 Ventas de Naron - Melide
No i zostało 50 km, jak to leci, szok!! Dziś znowu poczuliśmy radość z wędrowania. Może też dlatego, że o 12 zadzwonił do nas Matteo z Santiago!!! Cieszymy się razem z nim. Jest zmęczony, ale szczęśliwy. Za 3 dni też pewnie to samo odczujemy, ale jeszcze trochę. Dziś było wietrznie, ale przyjemnie. Wzniesienia już coraz mniejsze, a i więcej wiosek na trasie. Dziś nam całe stado krówek zatarasowało drogę i takich pielgrzymów tu spotykamy. Po drodze minęliśmy Palas de Rei - małe i dobre, na śniadaniową przerwę, miasteczko. A potem już w stronę noclegu -Melide przywitało nas gwarem i hałasem ulicznym, od których zdaje się odwykliśmy.
26.08.2013
Day 26 Morgade - Ventas de Naron
Jak to jest, że im bliżej celu, tym trudniej? Nam właśnie tak się wydaje. Galicja jest naprawdę zjawiskowa...trudno o lepsze zakończenie dla naszego pielgrzymowania, ale uczymy się tutaj przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości. 76 km do końca oznacza 76 km walki i nieugiętości wobec naszego ciała. Każdy czuje te 700 km w nogach. 26 dni za nami no i teren w górę, w dół, w górę, w dół. Ja przyznałam się dziś, że naprawdę tęsknię za bliskimi mi osobami i cieszę się już na powrót.
Day 25 Tracastela - Morgade
Ta Galicja tajemnicza, taka trochę przypominająca Shire ... Czujemy się tu jak Hobbici z Tolkienowskich opowieści. Chadzamy zagajnikami, mistycznymi lasami, nad nami konary drzew i korzenie nawet często nad głowami, cudnie tu. Dziś mieliśmy dwie możliwości. Opcja 1 przez Samos, w którym znajduje się piękny Monastir, albo opcja 2 - przejście tradycyjnym Camino do miasteczka o ładnej nazwie Sarria.
Ze względu na zaplanowane prawie 31 km, wybraliśmy krótszą opcję drogą tradycyjną, prowadzącą przez galicyjskie wioski. Jest tutaj iście rustycykalnie - wiejsko. Taki mamy klimat ostatnich 100 kilometrów. No i po ok. 7 godzinach trasy nagle pojawił się znak 100 km do Santiago. Nasze serducha się radują. W nagrodę za ten wysiłek czekał nas nocleg w przepięknym albergue w Morgade...bardzo klimatyczne miejsce w wiosce z 3 domami;)
24.08.2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)